Psychoterapia
Jako psychoterapeuta pracuję w nurcie psychodynamicznym,
specyficznie w ujęciu uściślonym i opracowanym przez Dr. Piotra
Drozdowskiego oraz środowisko psychoterapeutyczne, które w dobie
współczesnych, niekoniecznie słusznych i korzystnych przemian
nie uległo paradygmatycznemu sprzeniewierzeniu, pozostając
zrzeszone wokół myśli oraz systemu wartości wybitnego
krakowskiego psychiatry i psychoterapeuty, a skądinąd również
filozofa. To, co byłoby najbardziej charakterystyczne dla
wymienionego stanowiska, to przyjęcie trzech określonych
zewnętrznych założeń, definiujących sposób myślenia oraz metodę
pracy:
pierwsze to przyjęcie nieświadomości, a właściwie refleksji nad
człowiekiem z uwzględnieniem nieświadomości – w końcu czy znamy
wiele osób, które dobrowolnie i świadomie cierpią z powodu
problemów emocjonalnych i zaburzeń psychicznych, gdyż sami je
wybrali, zrezygnowawszy ze zdrowia, jakkolwiek nie
definiowanego?;
drugie to przyjęcie reguły rozdzielności sądów poznawczych od
sądów powinnościowych, co jest konsekwencją uznania założeń
nominalizmu, iż ze zdań opisowych nie wynikają zdania
normatywne, a także przyjęcia sofizmatu naturalistycznego,
zakładającego, iż z tego, że coś jest, nie wynika, że być musi,
w tym znaczeniu, że ani że być powinno, ani też jakie powinno
być – to wynika z czegoś zupełnie już innego – a co w niezwykle
istotny sposób rzutuje na rozumienie i uprawianie psychoterapii;
trzecie to przyjęcie zasady rozdzielności psychologii od
psychopatologii, z konieczności prowadzące nas do uznania
dwojakiej koncepcji zaburzeń psychicznych i emocjonalnych,
tworzących się bądź to na podłożu wewnętrznego konfliktu, bądź
to deficytu lub defektu, mogących istnieć w mózgu albo w obrębie
samej psychiki – tego rodzaju rozstrzygnięcie podobnie będzie
mieć doniosłe następstwa zarówno teoretyczne, jak i praktyczne
dla ujmowania psychoterapii.
Pojęcie nieświadomości – od czasów Freuda oznaczające
jeden z obszarów psychiki, obok przedświadomości i świadomości –
było przeczuwane już w czasach starożytnych, a do filozofii i
psychologii europejskiej wprowadził je Leibniz. Z kolei pojęcie
„psychodynamiczne” jako pierwszy zastosował Fechner. Zostały
przejęte przez Freuda i rozwijane przez niego przez całe
pracowite życie; korzystał z nich również Jung, który skądinąd w
niedługim czasie wszedł w poważny konflikt ze swoim mentorem i
stworzył własny kierunek psychologii analitycznej, następnie
były stosowane przez kolejne pokolenia uznanych badaczy,
tworzących od końca XIX wieku rozliczne dorzecza i odnogi
różnych szkół psychoanalizy, rozwijanej nieprzerwanie przez cały
XX i XXI wiek do czasów obecnych. Do najbardziej zasłużonych w
dziedzinie psychoanalizy należą: Sigmund Freud, Ferenczi,
Balint, Stekel, Schindler, Jung, Adler, Anna Freud, Hartmann,
Melania Klein, Bion, Meltzer, Rosenfeld, Erikson, Kernberg,
Kohut, Mitscherlich, Alexander, Masterson, McDougall, Winnicott,
Margaret Mahler, Spitz, Bowlby, Gabbard, Erich Fromm i bardzo
wielu innych. Cały czas określenie psychodynamiczne –
pozostające w ruchu, w dynamicznej zmianie – jest używane w
kontraście do czegoś, co jest organiczne, statyczne,
niewzruszone, niezmienne.
Jak dotąd – chciałoby się powiedzieć: na szczęście – nie
potrafimy przewidywać na gruncie teorii psychodynamicznej, w
jakim kierunku dokona się i przebiegać będzie zmiana
poszczególnego pacjenta, korzystającego z psychoterapii,
niemniej uznajemy to za wartość i niedocenianą należycie zaletę
podejścia psychodynamicznego – a nie jego ograniczenie. Gdzie,
jeżeli nie w owej nieprzewidywalności zmiany i osobistego –
osobowego – rozwoju, zawierać mogłaby się nasza – najważniejsza
– jednostkowa wolność!?
Nawiązując do wykładu Dr. Drozdowskiego, można by powiedzieć, iż
w każdym człowieku istnieje świat paradygmatów i świat
imperatywów, świat irracjonalny i świat racjonalny. Rozdarcie
pomiędzy racjonalnością a irracjonalnością ukrywa w nas to, co w
każdym z nas jest opozycyjne z samej swej natury, czyli
struktury wiedzy i struktury wiary. W coś wierzymy, jednocześnie
coś wiemy, tak jak swego czasu stwierdził Arystoteles:
„Żeby uwierzyć trzeba wiedzieć, żeby wiedzieć trzeba
uwierzyć”.